Więźniowie sumienia

(Źródło: Internet)
Najpierw Gender, teraz deklaracje sumienia. Zwiększają się naciski i krzyk ze strony środowisk religijnych by "na przykładzie" pokazać jak należy postępować i jak należy żyć. Czemu to może służyć? Wskrzeszeniu ognia wiary jak za dawnych czasów? Przecież Polska jest w cała katolicka i co tydzień do kościoła uczęszczają rzesze wiernych.
Niestety te rzesze się przerzedzają. W naszym kraju trend jest na razie nieduży, ale w Niemczech to już lawina. Jeśli spojrzy się na ten problem z odpowiedniej perspektywy staje się jasne, że podnoszony szum nie dotyczy obecnego pokolenia dorosłych Polaków, ale młodzieży dopiero wchodzącej w życie. Jej postawa może oznaczać pustki w tysiącach pobudowanych kościołów i mocno zubożoną cotygodniową tacę. Jednym słowem przyszłość Kościoła jest niepewna. Staje się widoczne, że gdzieś jest popełniany błąd. System nakazów i zakazów zupełnie się nie sprawdza. Brakuje zrozumienia i partnerskiego dialogu w miejsce postawy pasterza i owiec.  Kiedyś znakomita większość ludzi reagowała emocjonalnie w kwestiach rządów hierarchów kościelnych. Jednak w obecnych czasach miejsce emocji zajęła obojętność. A brakiem uczucia nie można zarządzać.

Komentarze z netu:

Załamany : "No to cofamy się do średniowiecza.
Jestem żołnierzem i też chcę podpisać deklarację sumienia. Będę sobie pobierał wynagrodzenie, ale jak przyjdzie do tego żebym wykonał swoją pracę to powołam się na deklarację sumienia. Co z tego, że wróg takiej deklaracji nie podpisze.
Jeśli nie potrafię zabić w obronie Ojczyzny nie zostaję żołnierzem.
Jeśli nie potrafię zakończyć cierpień nieświadomego i nienarodzonego płodu dla dobra wartościowej, świadomej jednostki - matki, nie zostaję lekarzem.
Jeśli nie potrafię być bezstronny nie zostaję dziennikarzem.
Jeśli stawiam wiarę nad wiedzę nie zostaję nauczycielem
TAK TO POWINNO DZIAŁAĆ
Wierzcie sobie w co chcecie. Ale do jasnej ch... po pracy. Jeśli tego nie potraficie zmieńcie pracę.
Toż to jakiś zmasowany atak kościoła na szkolnictwo i służbę zdrowia. Gdzie jeszcze wleziecie?
Tylko czekać aż znów zapłoną stosy."


Czas na zmiany : "Dla mnie, nie do przyjęcia jest fakt, że religii uczy się w szkole, a dyrektor szkoły nie ma wpływu na to czego się uczy na tych lekcjach w placówce oświatowej, którą zarządza.
Osoby bez przygotowania pedagogicznego, nie powinny być dopuszczone do nauczania w szkole publicznej, nie mówiąc już o wynagrodzeniu. To jakieś kuriozum.
Jeżeli ktoś zna drugi taki przypadek na świecie, gdzie można spotkać się z czymś tak nieprawdopodobnym, to proszę napisać.
Mam na myśli oczywiście kraje, które określają się jako świeckie i demokratyczne.
Jak można, na jednej lekcji mówić dziecku tym, że świat istnieje około 6000 lat, o tym że kobieta powstała z żebra mężczyzny, o zmartwychwstaniach czy wniebowstąpieniach, a na innych lekcjach, jak historia, biologia ,fizyka itp. uczyć czegoś innego.
Zastanawiam się jak to jest,że w naszym kraju, w świetle prawa, pozwala się robić takie pranie mózgu naszym dzieciom.
Psychiką dziecka nie można się bawić i manipulować. Dziecko potrzebuje zabawy, ale nie może być zabawką.
Temat religii w szkole od dawna skłóca nasze społeczeństwo i wywołuje niepotrzebne napięcia, a przecież można to załatwić w jednym referendum przy pierwszych zbliżających się wyborach.
Ja odnoszę wrażenie , że kościół już dawno przestał być instytucją która ma służyć społeczeństwu, teraz chce coraz większej władzy i coraz większych pieniędzy.
Uważam , że kościół katolicki w takim wydaniu staje się zagrożeniem dla naszej demokracji, dla naszego państwa i najwyższy czas , żeby nasz rząd, podjął odpowiednie działania.
W państwie świeckim, nie może być zgody na indoktrynacje religijną jakiegokolwiek wyznania, ugrupowania czy sekty."


Linki:
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/kluzik-rostkowska-szkola-publiczna-powinna-byc-neutralna-swiatopogladowo/gwwj6

Share on Google Plus

About mavi

1 komentarze:

  1. Jestem antyklerykałem. Uważam, że religia i wiara nie mają ze sobą nic wspólnego. To przez swoją pazerność i zakłamanie KK traci wiernych. To, że ludzie odchodzą od tej instytucji /i poniekąd słusznie/, nie oznacza, że przestali w Boga wierzyć. Dzięki temu przechodzą na relację Człowiek-Bóg, a nie Człowiek-ksiądz, a Bóg za jego plecami jakoby z łaski. Pewien europejski znany etyk-filozof /niestety zapomniałem nazwiska/ powiedział, że "albo Świat wejdzie w duchowość, albo nie będzie go wcale". To, co dzieje się obecnie na zachodzie /Niemcy, Francja/ jest następstwem ich odejścia już nie od KK /bo to akurat nie ma znaczenia/, lecz od Boga. Lewackie dążenie, by wszelką wiarę i strukturalną moc Rodziny zamienić na konsumpcjonizm, przy natrętnej propagandzie pomysłów gender, zniszczyło ludziom "kręgosłup" i duchowy i moralny. Skutkiem tego utracił moc samoświadomości i samostanowienia. A Człowiek bez wiary, ogłupiały i oszukany, staje się ofiarą wszelkiej, jakiejkolwiek inności, byle zorganizowanej w wierze. Dlatego islam, który w tak fanatyczny sposób potrafi ludzi napędzić w wierze i skoordynować, posiada ogromną moc sprawczą wiary i przekonań. I czy to mądre jest, czy głupie, oni tę strategiczną moc posiedli. A czym może się przeciwstawić Europejczyk /vide Niemcy, Francja/, skoro nie ma w nim żadnej wiary, która dawałaby mu tą brakującą moc ? Skoro odeszli od istoty stworzenia. To, co słabe, zginie. Musi zginąć. I tym sposobem ten przeklęty islam robi tu co chce, bo posiada ogromną wewnętrzną energię. Jest dominantem, a nie recesywnym.. Warto się nad tym zastanowić i przemyśleć, póki jeszcze czas. "Póki My żyjemy..."

    OdpowiedzUsuń